To Keep (Learn English Faster)
Keeping promises is difficult
Keeping promises is difficult
To jest obrazkowa instrukcja obsługi. Czego dotyczy powiedziane jest tutaj. KLIK.
Obrazek 2 można obejrzec po 3. lub odwrotnie.
Teraz nastąpi instrukcja obsługi budowania nowego narzędzia spełniającego wymogi bezdotykowości.
1. Gromadzisz.
2. Składasz.
...i masz:
Akcja opisana jest gdzie indziej. Tu. Poniżej efekt końcowy.
Mamy na bloksie fajne rysunki u Kolegi Tsy.
To pogadałam z Kolegą.
Przy okazji stwierdziłam, że duże obrazki mają duży impakt ;-)
1948 x 2016!!!
300 dpi!
Szacun!
Miss Rose się chyba z tego wyplącze, trzymajmy kciuki.Na pewno sobie poradzi. Musi. KLIK.
Co roku lato, prawie takie samo jak poprzednie... to może stępić zmysły. Albo usypiać. Usposabia też do wspomnień.
Zadawano nam tematy, niektóre nazywały się klauzura... chyba... Tematy wydawały się takie odkrywcze, świat pełen zagadek, znalezienie dobrej odpowiedzi dawało radość. Trzeba było wielu jeszcze wakacji, żeby zauważyć, że dobre odpowiedzi przychodzą wciąż i wciąż.
Miss Rose wysiadła z autobusu i idzie przez las,
a właściwie puszczę.
..................
Liryczne dosłownie, bo są lirami korbowymi z pracowni Wspaków.
Można też posłuchać TUTAJ
Teraz odpoczywa, przez Święta się zregeneruje i pokaże nam co sobie myśli.
Pamiętacie Przepis na Słynny Tort Babci Gieruni?
Oto on:
Miss Rose nawet nie przeczuwa co ją czeka.
Teraz jest po zakupach i wybiera się w drogę.
Wraca do prawdziwego życia w wirtualu!
Na razie przysyła link na temat swoich urodzin i sms, że bardzo lubi prezenty!
Na pewno wróci!
W blox.pl nowe funkcje, od strony zarządzania widać postęp. Są obrazkowe miniaturki do wpisów i cyferki odpowiadające liczbie komentarzy. Coraz bardziej będą mnie dziwić blokserzy, którzy olewają odpowiadanie na komcie pod pretekstem, że tacy zajęci, albo że nie zauważyli w tym sieciowym ścisku.
W Almetyna blogg też nowe, panna okazała się kapryśna i teraz znowu walczy z żywiołem będącym, jak to żywioł, w ruchu. Swoją drogą obce języki nie umywają się do naszej pięknej mowy, przynajmniej w kwestii żywiołu. Żywy on, potężny, skoro kończy się na -ioł, a nie na przykład na -ina (żywina) i idzie na całość, nie jest jakimś ELEMENTEM, czyli jak by nie patrzeć, częścią. Cztery żywioły, to działa na wyobraźnię, cztery elementy, to po prostu składniki. Zupy? Układanki? Czegoś matematycznego?
A tu coś na żer nowego systemu, czyli żeby było z czego zrobić miniaturkę!
Mara?
Sen?
Jawa?
Z czym się kojarzy fontanna? Nno... każdy wie...
Zajrzyjmy do szkolnego zeszytu:
"tunel moze byc symbolem drogi do nieba
związana lina przymierzem przyjażni
góra to np.trudności wejściu na szczyt
fontanna to np.ożeżwienie w gorący dzień".
Więcej przykładów w Góglu, wpisz "fontanna, znaczenie". Dla Was wybrałam coś mądrościowego, a nuż się przyda:
Przykładowa, typowa para KURACJUSZY idzie do fontanny, bo tam przyjemnie, bo tam woda życia. Można siedzieć, pstrykać i pstrykać, fontanna ta sama (he, he), a ludzie ci sami, a wciąż inni. Ale to życie zaskakujące!
Jak widzicie, przykładowi, typowi KURACJUSZE i KURACJUSZKI mogą zaskakiwać. Żadnej nieprzyzwoitości mój aparat nie zarejestrował. Musicie wysilić wyobraźnię. Znaczy, jeśli macie ochotę.
JAK TO, ZACZYNAMY???!!!
Rozkminiam w znoju, od świtu, nie jem, nie piję, rozum wysiada, oczy w pląsawicy, a tu
ZACZYNAMY?!
Kiedyś i u nas było było jak w raju,
mlekiem i miodem spływały rzeki,
ryby od razu faszerowane,
a dzieci grzeczne i rumiane.
Dziewoje krew z mlekiem,
nie gardzą człowiekiem,
co w gaju na skraju
nie nimi zajęty – on
palcem po barwnym kwardacie
spisuje co będzie przez wieki.
Z przyszłości ma jakieś przecieki.
(Almetyna znowu miała przywidzenia, tak to jest, gdy zbyt długo się rozkminia nowy wspaniały
SYSTEM!).
Zdewastowany plac zabaw - KLIK!
Zdewastowany plac zabaw wziął udział w konkursie Finka z kominka,
KLIK - INFO i adresy WSZYSTKICH WPISÓW KONKURSOWYCH.
KAWA NA ŁAWĘ!
Almetyna pyta i tym razem, wyjątkowo, sama odpowiada.
Pytanie "o co chodzi?" jest tym, na które najmniej chętnie udziela się odpowiedzi w szkole i w polityce. Czasem udziela się odpowiedzi mylącej. To zawsze denerwuje. Prawdę się nam ukrywa. Przy założeniu, że istnieje! Tymczasem każdy chce wiedzieć. Szuka się więc wyjaśnienia i człowiek się coraz bardziej wysila, a wyjaśnienie umyka.
Sedno, prawda, poszukiwania i sens, gdzie one się chowają? I czy w ogóle SĄ?
Proponuję dwie możliwości. Albo się bawimy jak dzieci (idealne lekcje tak powinny wyglądać, idealne życie też) i odpowiedź na te wyżej wyliczone czy też inne, jakie by mogły się wyłonić pytania pojawia się "przy okazji", jako skutek uboczny, bardzo pożyteczny. Albo wybieramy jakąś metodę do rozsupłania zagadki. I to też jest fajne, bo metody każdy sobie sam wybiera, a więc i wnioski jakie wysnuje będą najlepiej pasowały do jego osobistych spraw w życiu.
Przykładowo. Moja wersja dla dzisiejszego rysunku.
Patrzymy i co widzimy?
Kartka z zeszytu (= lekcja, zresztą słowo występuje w tytule), rysunek z trzech kresek (= może oznaczać wiele rzeczy), kokardka w określonym miejscu (= zawęża znaczenia do praktycznie jednego), w lewym górnym rogu liczby i litery (= można rozwinąć te ciągi, a co tak wygląda, chyba każdy wie – krzyżówki, szachownice), odręczny napis z błędami (= modny ostatnio sposób pisania, mrugnięcie ku zabawieniu widowni, tu użyty ironicznie).
Opcja zabawy
Jak się bawimy? Jak chcemy, umiemy, lubimy lub traktujemy jako nową zabawę i wymyślamy/odgadujemy jej zasady.
Jasna sprawa, że wciągną się tylko ci, dla których tzw. "twórczość plastyczna" nie jest żadną świętością! Namawiam. I jeszcze są akurat dysponowani do zabawy! Też namawiam. Zabawa jest naszą korzyścią.
Opcja wyboru metody
Najpierw stwierdzamy co widzimy i to sobie jasno mówimy. Następnie kojarzymy, czyli szukamy analogii, ukrytych wzorów, ewentualnych metafor, powiązań z innymi dziedzinami.
Ta metoda prowadzi każdego gdzie indziej, ponieważ to co narysowane służy wyłącznie jako pretekst do zajmowania się własnymi sprawami, które dzięki nowemu kontekstowi widzimy w nowy sposób. Czyli ta droga też prowadzi do korzyści osobistych.
Dlaczego tak?
Po pierwsze, dla przyjemności autora/autorki. Odbiorca wcale nie musi tego wiedzieć, choć czasem to widzi. Z czego wniosek, że pytanie "co autor miał na myśli? jest z założenia błędnie postawione. Autor się bawi, a jeśli się nie bawi, to uprawia twórczość tendencyjną, na zamówienie polityczne, lub dydaktyczną, tzw. smrodek.
Po drugie, dla przyjemności widowni. Widownie bywają różne, potrzeby mają różne, podejście do życia także, wiadomo. To wyjaśnia, dlaczego ewentualne korzyści widowni zależą od niej samej. Nie będę się rozwodzić nad tym co jest przyjemnością, co koniecznością, a co ewentualną korzyścią. Wierzmy w indywidualność i wyjątkowość każdego...
Dlaczego to co piszę odnosi się do Lekcji nr 13? Bo właśnie tak się bawiłam, a podpowiedzi jak szły moje myśli prowadzące pióro można znaleźć w tagach. To co piszę odnosi się do każdej innej – i nie tylko mojej – lekcji, zabawy, próby zrozumienia itd, wymieniać sobie można do woli.
No to zapraszam do zabawy – z metodą lub bez niej.